Osoby ratujące zwierzęta – często wrażliwe, introwertyczne, niedysponujące zapleczem prawnym czy wsparciem medialnym – stają się łatwym celem dla zorganizowanych fal hejtu. Wypowiedzi wyciągane są z kontekstu, łączy się dawne posty z bieżącymi wydarzeniami, tworząc zniekształcony obraz rzeczywistości. Dochodzi do jawnego naruszania prywatności – upubliczniane są dane osobowe, adresy zamieszkania, informacje o rodzinie. Padają ciężkie oskarżenia bez żadnych dowodów. Pomówienia szerzą się lawinowo, a każda próba wyjaśnienia czegokolwiek tylko „nakręca” kolejne ataki. W efekcie – zamiast rozmowy i rozwiązań – pozostaje zniszczony człowiek i nierzadko zamknięta inicjatywa, która przez lata pomagała istotom niemym i bezbronnym.
Co gorsza, osoby dopuszczające się takich działań same łamią prawo. Publikowanie danych osobowych, oszczerstwa, nękanie, groźby – to przestępstwa ścigane z urzędu. Mimo to wielu hejterów czuje się bezkarnie – chowając się w grupie, działają jak stado obszczekujących wilków, przekonanych, że w tłumie nie poniosą konsekwencji. Tyle że po drugiej stronie tego tłumu często stoi jedna osoba – samotna, bez wsparcia, ale z sercem na dłoni. I to właśnie jej praca, wrażliwość, czas i poświęcenie są brutalnie deptane przez ludzi, którzy często nie zrobili nic dobrego dla żadnego zwierzęcia – za to zbudowali całe tożsamości na „tropieniu patologii”.
Trzeba to powiedzieć wprost: to są źli ludzie. Nie walczą o dobro zwierząt – walczą o uwagę, władzę nad opinią publiczną, poczucie wyższości i poklask innych sfrustrowanych komentatorów. Budują wspólnotę opartą nie na pomocy, lecz na pogardzie. Ich działalność nie ma nic wspólnego z konstruktywną krytyką – jest destrukcyjna, toksyczna i krzywdząca. Niszczy ludzi, ich dorobek i gotowość do działania. Zniechęca tych, którzy chcieli pomóc, bo widzą, co spotyka tych, którzy odważyli się zacząć.
Owszem – patologie się zdarzają. Jak wszędzie, gdzie są ludzie i emocje, może dojść do błędów, nadużyć, a czasem – przestępstw. Ale zakładanie, że każda osoba pomagająca zwierzętom działa w złej wierze, to jak podejrzewać każdego mężczyznę o gwałt tylko dlatego, że posiada odpowiednie narządy. To absurd, który zbyt często przyjmuje pozory troski o dobro zwierząt. A w rzeczywistości – to narzędzie przemocy. Krzywdzącej, wyniszczającej i coraz bardziej powszechnej.
Dlaczego hejterzy to robią?
Wielu hejterów nie kieruje się troską o zwierzęta, tylko własnymi emocjami: frustracją, zazdrością, potrzebą dominacji lub zwykłą nudą. Często są to osoby, które same nigdy nie podjęły realnego wysiłku pomocy komukolwiek – ani człowiekowi, ani zwierzęciu. Krytyka daje im złudne poczucie wpływu, przynależności do „lepszych”, a atakowanie innych – chwilową ulgę od własnych porażek i poczucia bezsilności. W grupie czują się silni i bezkarni. To mechanizm stada: wystarczy jedna prowokacja, by reszta rzuciła się jak sfora hien na wybraną ofiarę. Nie liczą się fakty, nie liczy się krzywda – liczy się emocja, widowisko, upokorzenie.
Dla nich to gra. Dla osoby po drugiej stronie – często dramat i koniec marzeń o dalszej pomocy.
Co zrobić, jeśli uważasz, że dana organizacja narusza prawo?
Jeśli masz uzasadnione podejrzenia, że organizacja prozwierzęca działa niezgodnie z przepisami, nie organizuj nagonki w sieci. Zamiast tego:
- Zgromadź dowody – zrzuty ekranu, dokumenty, daty i okoliczności. Opinie i domysły nie wystarczą.
- Zgłoś sprawę odpowiednim organom – możesz zawiadomić policję, prokuraturę, Inspektorat Weterynarii lub lokalny urząd miasta/gminy, jeśli organizacja korzysta z dotacji publicznych.
- Powiadom organizacje nadzorujące – jeśli organizacja posiada status OPP, informacje można skierować do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
- Zachowuj kulturę i poszanowanie prawa – upublicznianie czyichś danych osobowych, sugerowanie przestępstw bez wyroku sądu czy stosowanie nękania to działania karalne.
Pamiętaj – prawdziwe patologie należy piętnować, ale odpowiedzialnie. Hejt, domysły i pomówienia ranią ludzi i pośrednio – także zwierzęta, które tracą swoich obrońców. Chrońmy zwierzęta, ale nie zapominajmy, że robią to ludzie. A ci – jak każdy – zasługują na szacunek, prywatność i prawo do obrony.