W ogłoszeniach adopcyjnych coraz częściej pojawiają się zwierzęta uratowane z laboratorium. Wzbudza to wiele emocji - od współczucia po nadzieję, że uda się im wynagrodzić cierpienie. Większość tych zwierząt faktycznie nie uczestniczyła w żadnych eksperymentach. Ich historia jest równie trudna, choć mniej znana.

Te zwierzęta często pochodzą z hodowli komercyjnych dostarczających osobniki do laboratoriów badawczych. Zdarza się, że trafiają do adopcji nie dlatego, że zostały wykorzystane, lecz dlatego, że nie były już potrzebne, albo nie nadawały się do badań, do których zostały stworzone. Problem w tym, że zwierzęta laboratoryjne nie są „zwykłe”. Są produktem zamówienia, często z określonym zestawem wad lub cech fizjologicznych.

Czym są linie laboratoryjne?

Zwierzęta używane w badaniach naukowych hoduje się w sposób kontrolowany, przez wiele pokoleń, w celu utrwalenia konkretnych genów lub mutacji. Dzięki temu naukowcy mogą prowadzić badania nad określonymi chorobami, reakcjami metabolicznymi czy układem nerwowym.
Niektóre linie zostały opracowane dziesiątki lat temu i do dziś funkcjonują w katalogach dostawców jak „gotowe modele biologiczne”.

Przykładowo, można zamówić zwierzęta:
  • z osłabionym układem odpornościowym, do badań nad odpornością, infekcjami lub nowotworami,
  • z mutacjami metabolicznymi, które prowadzą do otyłości, cukrzycy lub problemów z trawieniem,
  • z zaburzeniami neurologicznymi - do analiz mózgu, pamięci, stresu lub chorób neurodegeneracyjnych,
  • z deficytami sensorycznymi, np. ślepotą lub głuchotą, jeśli badania dotyczą zmysłów,
  • z modyfikacjami hormonalnymi, które wpływają na płodność, zachowanie czy reakcje na stres,
  • z predyspozycjami do nowotworów lub chorób serca,
  • z brakiem pigmentu (albinosy), ułatwiającym obserwację tkanek i naczyń krwionośnych.
Z perspektywy nauki to narzędzia badawcze. Z perspektywy adopcji - to istoty, które urodziły się z genetycznym bagażem, często obciążonym.

Nie wszystkie zwierzęta laboratoryjne są zaprojektowane

Ważne: hodowle laboratoryjne produkują też zwierzęta "normalne" - zdrowe linie referencyjne. Te zwierzęta nie mają celowych mutacji i są względnie zdrowe. Może się jednak zdarzyć że do adopcji trafiają zwierzęta z obu grup.
Dlatego zawsze należy dokładnie się dopytać do jakiej grupy należy adoptowane zwierzę.

Zwierzę, które nigdy nie było „neutralne”

Kiedy takie zwierzę trafia do adopcji, bywa opisywane jako „nie użyte w badaniach”. To prawda - ale nie oznacza, że jest zdrowe.
Zdarza się, że jego ciało nie radzi sobie z codziennym funkcjonowaniem tak jak u jego dzikich lub domowych krewnych. Osłabiony układ odpornościowy oznacza częstsze infekcje, mutacje metaboliczne mogą prowadzić do szybkiego przybierania na wadze lub zaburzeń trawienia, a zmiany neurologiczne - do nietypowych reakcji na bodźce czy trudności w socjalizacji.

Niektóre zwierzęta są też pozbawione naturalnych instynktów przystosowawczych - żyły w sterylnych warunkach, w absolutnej ciszy i przewidywalności, więc nagłe dźwięki, zapachy czy kontakt z człowiekiem mogą być dla nich przytłaczające.

Adopcja z głową

Adopcja zwierząt po laboratoriach wymaga świadomości, że to nie zawsze „ofiary badań”, lecz produkty badań - istoty, których ciało lub psychika zostały celowo zmienione, by mogły służyć nauce. Nie oznacza to, że nie zasługują na życie. Ale właśnie dlatego potrzebują spokojnego, troskliwego i dobrze przygotowanego domu.

Warto jednak:
  • być gotowym na częstsze wizyty u weterynarza,
  • zapewnić ciche i bezstresowe otoczenie,
  • nie próbować rozmnażać takich zwierząt,
  • przyjąć, że ich zachowania mogą być nietypowe, a oczekiwania trzeba dostosować do ich możliwości.

Ostatni etap - prawdziwe życie

Choć dla laboratorium to tylko „materiał biologiczny”, dla opiekuna adopcyjnego może to być początek prawdziwego życia. Zwierzę, które urodziło się w kontrolowanym świecie sterylności, może wtedy poznać, czym jest miękka ściółka i obecność drugiego stworzenia.

Taka adopcja wymaga pokory - bo czasem nie można „naprawić” wszystkiego, ale można dać pierwsze prawdziwe doświadczenie życia poza laboratorium.

Czy warto adoptować takie zwierzę?

Tak - ale tylko świadomie. Adopcja zwierzęcia z hodowli laboratoryjnej nie jest aktem heroizmu ani ratowaniem ofiary. To gest wobec istoty, która nigdy nie miała normalnego życia - nie znała domowych dźwięków, zapachu siana, światła dnia ani dotyku człowieka, który jej nie mierzy i nie waży.

Jeśli mamy spokój, doświadczenie i gotowość na to, że takie zwierzę może nie zachowywać się typowo - wtedy tak. Może reagować lękiem, mieć ograniczone możliwości ruchowe, szybciej się męczyć lub częściej chorować. Jeśli jesteśmy gotowi dostosować się do jego tempa, zaakceptować ograniczenia i cieszyć się małymi krokami - pierwszym wyjściem z kryjówki, jedzeniem z ręki - wtedy ma to sens.

Nie wtedy, gdy kieruje nami tylko współczucie, chęć poczucia się bohaterem lub emocjonalny impuls. Zwierzęta z linii laboratoryjnych nie zawsze radzą sobie w typowym domu, a nadmiar bodźców bywa dla nich źródłem stresu. Potrzebują stabilności i łagodności - nie litości, lecz rozumiejącej opieki.
To adopcje trudniejsze, wymagające cierpliwości. Ale dając im dom, pozwalamy im po raz pierwszy być kimś, nie czymś.