Oddanie zwierzęcia nigdy nie jest łatwe. Towarzyszy temu wstyd, poczucie porażki, obawa przed oceną i lęk o to, co będzie dalej z małym stworzeniem, które do tej pory było częścią domu. W Domu Gryzoni codziennie spotykamy ludzi, którzy stoją przed taką decyzją - i niemal każdy z nich zaczyna od zdania: „Nie wiem, co robić… Nie chcę mu zrobić krzywdy, ale nie dam rady dalej się nim zajmować.”

I właśnie w tym miejscu trzeba powiedzieć jasno: w życiu zdarzają się sytuacje, w których oddanie zwierzęcia jest odpowiedzialnym rozwiązaniem. Zmiana pracy, alergia u dziecka, nagła choroba, rozwód, problemy finansowe, agresja wewnątrz stada, śmierć opiekuna - lista scenariuszy jest długa i nie zawsze zależna od człowieka. To nie jest „porzucenie”. To jest próba zadbania o bezpieczeństwo i dobrostan zwierzęcia, kiedy samemu już nie ma się takiej możliwości.

Dlaczego nie polecamy samodzielnego szukania nowego opiekuna?

Z perspektywy opiekuna często wydaje się, że najłatwiej po prostu wrzucić ogłoszenie na Facebooka, OLX czy jakąś lokalną grupę. „Ktoś się przecież zgłosi.” I rzeczywiście - zgłosi się. Tylko że problemem nie jest „czy”, ale kto.

W praktyce wygląda to mniej więcej tak:
najpierw pojawiają się osoby, które chcą zwierzę „dla dziecka”, bo akurat się nudzi. Zaraz po nich zgłaszają się ludzie przekonani, że wiedzą wszystko, bo „kiedyś mieli świnkę”. Zdarzają się też impulsywni chętni „na już”, bez jakiegokolwiek sprawdzenia potrzebnych warunków, po prostu - widzą ogłoszenie i chcą. Bywają również dużo mniej sympatyczne przypadki: handlarze, osoby rozmnażające zwierzęta do odsprzedaży, czy ci, którzy udają, że chodzi o dom - a po prostu szukają darmowego pokarmu dla swojego węża.

To wszystko sprawia, że oddawanie zwierzęcia w taki sposób jest po prostu rosyjską ruletką. Widzimy skutki takich decyzji na co dzień: zwierzęta przychodzące w złej kondycji, zaniedbane, zestresowane, z błędami żywieniowymi, po konfliktach w nowych „domach”. I niekończące się zdania: „Gdybym wiedział…

A prawda jest prosta: po kilku wiadomościach w internecie nie da się zweryfikować człowieka. Można trafić fantastycznie - ale można też dramatycznie źle. Dlatego tak wyraźnie odradzamy oddawanie zwierzęcia byle komu, bez jakiejkolwiek kontroli, kto tylko sprawia sympatyczne wrażenie. To ryzyko, którego naprawdę nie warto podejmować.

Dlaczego najlepszym miejscem jest lokalna fundacja?

W takich miejscach jak fundacje naprawdę chodzi o jedno: o dobro zwierzęcia. Nie o to, żeby „jak najszybciej znaleźć dom”, ani żeby „ktoś je wziął i było po sprawie”. Proces adopcyjny wygląda tu zupełnie inaczej. Najpierw sprawdzamy stan zdrowia zwierzęcia - oglądamy zęby, wagę, kondycję, zachowanie. Potem trafia ono w spokojne, bezpieczne warunki, dostaje odpowiednie jedzenie, opiekę weterynaryjną i czas, żeby dojść do siebie. Dopiero kiedy widzimy, jak funkcjonuje i czego potrzebuje, szukamy dla niego domu, który naprawdę będzie do niego pasował, a nie pierwszego, który się zgłosi.

Osoby chcące adoptować muszą przejść weryfikację, dostają konkretne informacje, wskazówki, a później również wsparcie i kontakt na przyszłość. To nie jest „oddanie i zapomnienie”. To przekazanie zwierzęcia do domu, w którym ktoś faktycznie się nim zajmie i będzie o nie dbał.

Warto też pamiętać, że żadna fundacja nie ma obowiązku przyjęcia zwierzęcia. Organizacje działają często na granicy możliwości: brakuje wolnych miejsc, czasu, rąk do pracy, a przede wszystkim środków finansowych. Czasem jedyną „barierą” jest to, że nie ma nawet gdzie zrobić porządnego zdjęcia, bo wszystkie klatki i boksy są już zajęte. To nie jest zła wola - to zwykła fizyczna i finansowa rzeczywistość. Fundacja może pomóc, ale nie zawsze ma jak.

A co jeśli mieszkasz blisko Szczecina? Możesz przywieźć zwierzę do nas

Jeśli możesz do nas dojechać, sprawa jest naprawdę prosta - możesz po prostu przywieźć swoje zwierzę do Domu Gryzoni. Nikt tu nie będzie robił Ci wyrzutów ani przepytywał, „dlaczego doprowadziłeś do takiej sytuacji”. Interesują nas tak naprawdę dwie rzeczy: żeby zwierzę było bezpieczne i żebyś miał poczucie, że zrobiłeś dla niego coś mądrego i odpowiedzialnego.

Po przyjęciu zwierzę trafia w spokojne, przewidywalne warunki. Dostaje odpowiednią klatkę lub wybieg, właściwe jedzenie dopasowane do gatunku, w razie potrzeby opiekę weterynaryjną, a jeśli to możliwe - również towarzystwo innych zwierząt. Dajemy mu czas, żeby się wyciszyło i oswoiło z nową sytuacją. Dopiero potem zaczynamy szukanie dla niego nowego domu adopcyjnego - nie „byle jakiego”, tylko takiego, który naprawdę będzie dla niego dobrym miejscem. Nowych opiekunów weryfikujemy, rozmawiamy z nimi, tłumaczymy, sprawdzamy czy rozumieją potrzeby danego gatunku. Tu nie chodzi o to, żeby zwierzę „zniknęło z oczu”, tylko żeby naprawdę miało przed sobą lepszą przyszłość. W razie jakichkolwiek wątpliwości odmawiamy adopcji.

Nie jesteś złym człowiekiem, jeśli musisz oddać zwierzę

To coś, co powtarzamy bardzo często, bo wiele osób naprawdę cierpi w ciszy. Boją się reakcji znajomych, rodziny, internetu. Wydaje im się, że oddanie zwierzęcia to zdrada, egoizm albo kaprys. A prawda jest taka, że oddać zwierzę z troską i odpowiedzialnością to jedna z trudniejszych, ale często najbardziej właściwych decyzji.

Najłatwiej jest udawać, że „jakoś to będzie” i przeczekać, aż sytuacja stanie się nie do wytrzymania. Znacznie trudniej jest spojrzeć w lustro i powiedzieć: „Nie dam rady, potrzebna jest zmiana”. I zrobić to nie dla siebie, tylko dla dobra zwierzęcia.

Jeśli więc jesteś w takim momencie, pamiętaj:
  • nie musisz szukać nowego opiekuna na własną rękę,
  • nie musisz ryzykować przypadkowych osób z internetu,
  • nie musisz wybierać między ogłoszeniem a porzuceniem.
Zawsze możesz wybrać miejsce, w którym ktoś naprawdę zajmie się Twoim zwierzęciem tak, jak na to zasługuje.

A jeśli mieszkasz w okolicy - zwyczajnie je przywieź.
Bez presji, bez oceniania, bez pytań „dlaczego”.
Z troską, której potrzebuje.