W Domu Gryzoni każdego dnia pojawiają się nowe zwierzęta, nowe historie i nowe wyzwania. Opieka, adopcje, łączenia, diagnozy, karmienie, edukacja - to wszystko można zorganizować, wypracować procedury, znaleźć czas, wdrożyć grafik i dopracować logistykę. Ale istnieje jedna rzecz, której nie da się załatwić „z automatu”. Coś, co zawsze wraca, niezależnie od doświadczenia, wiedzy czy praktyki.

Asertywność.

To ona bywa dla nas trudniejsza niż diagnostyka stomatologiczna świnki morskiej, bardziej skomplikowana niż łączenie trzech myszoskoczków, i bardziej wymagająca niż tłumaczenie po raz setny, że chomik nie mieszka w „akwarium 40 cm”.
Asertywność - czyli umiejętność stawiania granic - to jeden z najważniejszych elementów prowadzenia centrum adopcyjnego. I jednocześnie jeden z najtrudniejszych.

Dlaczego?

Granice nie są przeciwko ludziom. Granice są dla zwierząt.

Asertywność w Domu Gryzoni nie polega na tym, że jesteśmy „sztywni”, „oschli”, „trudni” czy „nieprzystępni”. Polega na tym, że każda nasza decyzja musi służyć temu, żeby zwierzę trafiło do dobrego, bezpiecznego domu.
A jeśli to oznacza powiedzenie „nie” - mówimy „nie”.

Bywa, że ktoś chce świnkę „jako prezent”.
Bywa, że ktoś koniecznie chce jedno zwierzę, bo w domu czeka samotne drugie i każdy wie, jak się skończy próba połączenia „na żywioł”.
Bywa, że ktoś deklaruje klatkę 60 cm i obraża się, kiedy mówimy, że trzeba większą.
Bywa, że ktoś chce adoptować, „ale tylko dziś, bo jutro wyjeżdża”.

Uśmiech, empatię i cierpliwość mamy w standardzie.
Ale zgody na sytuacje, które zaszkodzą zwierzęciu - już nie.

I to właśnie jest asertywność.

Asertywność to umiejętność odmowy, nawet jeśli odmowa jest niewygodna

Najtrudniejsze bywają momenty, w których widzimy u adoptującego dobre intencje, szczery entuzjazm i chęć pomocy… ale warunki adopcji nadal nie są spełnione.

Mówiąc „nie”:

  • czasem zawodzimy czyjeś oczekiwania,
  • czasem komuś psujemy plany,
  • czasem ktoś wychodzi z przekonaniem, że jesteśmy „zbyt wymagający”.
A jednak - to nasz obowiązek.
W centrum adopcyjnym nie pracujemy dla ludzi.
Pracujemy dla zwierząt.

I właśnie dlatego „nie” bywa czasem najważniejszym słowem, jakie możemy powiedzieć.

Dlaczego to takie trudne? Bo zależy nam na dobrych relacjach z ludźmi

Każdy, kto prowadzi placówkę prozwierzęcą, prędzej czy później konfrontuje się z tą samą prawdą:
większość osób, które do nas trafiają, to naprawdę dobrzy ludzie.

Nie chcemy ich zranić.
Nie chcemy wyjść na „surowych”.
Nie chcemy robić problemów.
Często też mamy własne poczucie misji, empatii i chęci niesienia pomocy - i to sprawia, że granice jeszcze trudniej postawić.

A jednak:

jeśli pozwolilibyśmy każdemu adoptować „na jutro”,

  • jeśli przymknęlibyśmy oko na złe warunki,
  • jeśli przyjęlibyśmy każde zwierzę „od ręki”, choć nie mamy miejsca,
  • jeśli zgodzilibyśmy się na wszystkie zachcianki i wyjątki…
…to prędzej czy później zaszkodzilibyśmy wszystkim: ludziom, sobie, i - przede wszystkim - zwierzętom.

Asertywność to czasem konieczność ochrony najsłabszych.

Asertywność jest jak mięsień. Trzeba ją ćwiczyć

Asertywność nie przychodzi automatycznie. To nie jest supermoc, z którą się rodzimy. To raczej mięsień - taki, który boli po pierwszym treningu.

Uczymy się jej:

  • kiedy musimy odmówić adopcji mimo uśmiechu i miłych słów,
  • kiedy należy poprosić kogoś o poprawienie warunków,
  • kiedy zwracamy uwagę na zbyt małą klatkę,
  • kiedy ktoś oczekuje od nas dostępności 24/7,
  • kiedy ktoś wymaga, żebyśmy odebrali zwierzę „bo nie radzą sobie z hałasem”.
Każde „nie” wypowiedziane we właściwym momencie sprawia, że następne jest trochę łatwiejsze.
Nie dlatego, że robi się mniej stresujące.
Dlatego, że rozumiemy sens.

Asertywność to troska. O zwierzę. O siebie. O naszą pracę.

Wiele osób niesłusznie postrzega asertywność jako coś związanego z dystansem czy surowością. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie.

Asertywność to najwyższa forma troski.

  • Troski o zdrowie i dobrostan zwierzęcia.
  • Troski o to, by adopcja była sukcesem, a nie rozczarowaniem.
  • Troski o siebie - żeby się nie wypalić.
  • Troski o cały Dom Gryzoni - który może działać tylko wtedy, gdy decyzje są spójne i odpowiedzialne.
Bez asertywności żaden ośrodek adopcyjny nie przetrwa długo.
A przynajmniej nie w taki sposób, który służy zwierzętom.

Asertywność to fundament

W Domu Gryzoni nie jesteśmy od spełniania oczekiwań.
Jesteśmy od ochrony życia i zdrowia zwierząt.

Asertywność to nasz cichy strażnik - taki, którego nie widać na zdjęciach adoptowanych świnek czy szczęśliwych koszatniczek, ale który stoi za każdym udanym połączeniem, każdą bezpieczną adopcją, każdą decyzją, która na pierwszy rzut oka mogła się komuś wydać „zbyt wymagająca”.

I choć wciąż uczymy się jej każdego dnia, jedno wiemy na pewno:

To właśnie ona jest najtrudniejsza.
I najważniejsza.