Zjawisko porzucania zwierząt kojarzy się większości z psami przywiązanymi do drzewa lub kotami wypuszczonymi z samochodu. Ale w ciszy, z dala od dróg i kamer, najczęstszymi ofiarami porzuceń są małe zwierzęta: świnki morskie, chomiki, koszatniczki, myszki, szczury, króliki. Zostawione na łąkach, w parkach, a nawet w lesie czy… śmietniku – nie mają żadnych szans na przeżycie.

Nie poradzi sobie

Domowy gryzoń, tak jak pies czy kot, nie potrafi samodzielnie zdobywać pożywienia ani znaleźć bezpiecznego schronienia. To nie dzikie zwierzę. Urodził się w klatce, w cieple, żywiony regularnie przez człowieka. Nie zna ani zapachu ziemi, ani dźwięków lasu, ani mechanizmów przetrwania. Nie potrafi rozpoznać zagrożenia, nie zna drapieżników, nie wie, kiedy uciekać, gdzie się schować, ani co można zjeść, a co jest trujące.

Wystarczy jeden dzień — czasem kilka godzin — by stał się łatwą ofiarą dla ptaka drapieżnego, lisa, wałęsającego się kota, a nawet szczura czy psa. Jeśli wcześniej nie zabije go stres, to wycieńczenie, głód lub zimno zrobią to za niego. Świnka morska, królik, mysz czy chomik wypuszczone do lasu lub na łąkę nie mają żadnych szans na przeżycie – ich ciało i umysł nie są przystosowane do walki o życie. To jak wypuścić niemowlę na ruchliwą ulicę – z pozoru "wolność", w rzeczywistości – wyrok.

  • One nie „wrócą do natury”.
  • One nie „poradzą sobie same”.
  • One po prostu umrą — w cierpieniu i w strachu.

Szukając wzrokiem człowieka, któremu ufały.
Tego, który je karmił, głaskał, który mówił do nich ciepłym głosem.
Tego, który obiecał opiekę i bezpieczeństwo… a potem zostawił je same, w obcym świecie, bez szans.

Skąd się bierze okrucieństwo w rękach zwykłych ludzi?

Porzucenie to nie zawsze akt z premedytacją. Najczęściej to efekt niewiedzy, błędnych decyzji i braku odpowiedzialności. Oto najczęstsze powody:

Brak wiedzy

„On sobie poradzi, to w końcu gryzoń” – to najczęstsze, ale błędne założenie.
Ludzie nie wiedzą, że chomik, szczur czy królik to nie zwierzę dzikie, tylko całkowicie zależne od człowieka.

Nieprzemyślany zakup

Zwierzę kupione jako prezent dla dziecka szybko staje się „nudne”.
Brak przygotowania na obowiązki, koszty i potrzeby żywego stworzenia.

Zmiana sytuacji

Przeprowadzka, rozwód, narodziny dziecka, alergia – zwierzę staje się "problemem".
W sytuacjach kryzysowych brak jest pomocy i wiedzy, gdzie szukać wsparcia.

Niechciane mioty

„Miały być dwie samiczki…” – czyli rozmnażanie przez przypadek.
Gdy pojawia się 10 młodych, nie ma co z nimi zrobić. Czasem są wynoszone do lasu w kartonie.

Problemy zdrowotne lub behawioralne

Choroba, która wymaga leczenia, to dla niektórych "zbyt duży koszt".
Zwierzę gryzie kraty, brudzi, hałasuje – zamiast szukać rozwiązania, ludzie wybierają „pozbycie się kłopotu”.

Brak miejsca, gdzie oddać

Wiele organizacji nie przyjmuje nowych zwierząt z powodu przepełnienia.
Nie każdy wie, że istnieją domy tymczasowe, fundacje czy lokalne punkty adopcyjne.

A czasem – zwykłe okrucieństwo

Są też tacy, którzy po prostu nie czują empatii. Dla nich zwierzę to zabawka, a wyrzucenie go do śmieci nie różni się od wyniesienia starej rzeczy. Takie przypadki pokazują, że potrzebna jest nie tylko edukacja, ale też stanowcze prawo i społeczne potępienie takich zachowań.

Co możesz zrobić?

  • Edukuj – mów znajomym, że gryzonie i króliki to zwierzęta domowe, a nie "leśne".
  • Wspieraj adopcje i domy tymczasowe – lajkiem, złotówką, karmą czy klatką.
  • Jeśli widzisz porzucone zwierzę – reaguj. Zgłoś do lokalnej organizacji lub zabierz w bezpieczne miejsce.
  • Zanim przygarniesz – przemyśl. Zwierzę to nie prezent. To odpowiedzialność.

Dom Gryzoni istnieje właśnie po to, by takim zwierzętom dawać drugą szansę. Ale nie jesteśmy z gumy.
Im więcej ludzi będzie mówić o tym problemie głośno, tym mniej będzie tragedii w lesie, na łące czy pod śmietnikiem.